2013.10.07// P. Rączka
Władimir Kliczko w miniony weekend po raz piętnastej z rzędu obronił tytuł mistrza świata, pokonując na punkty Aleksandra Powietkina. Mistrz świata przyznaje, że choć walka nie należała do najłatwiejszych to jednak nie przyjął żadnego mocnego ciosu – choć miał siniaka pod prawym okiem. "Dr Stalowy Młot" liczył na to, że uda mu się zakończyć pojedynek przed czasem, zwłaszcza w siódmej rundzie, gdy Rosjanin aż trzy razy był liczony, ale zdołał przetrwać ten napór.
- Walki Aleksandra analizowałem już od kilku lat. Znając sztab trenerski i możliwości Saszy, tak naprawdę już na początku przygotowań dokładnie wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Walczyłem już z wieloma przeciwnikami, ale byłem zaskoczony odpornością Powietkina. Wykazał wielką wolę zwycięstwa i bez przerwy, do samego końca próbował wyprowadzić decydujący cios. Jednak to mu się nie udawało. W końcu na tym polegało moje główne zadanie. Szczególnych niespodzianek, zarówno z mojej strony, jak i Aleksandra, nie było. Przygotowałem się do tego pojedynku na sto procent. Wiedziałem, że dla Aleksandra będzie to walka niemal o życie – powiedział Kliczko.