2012.06.14// P. Rączka
Spore kontrowersje w Szwecji wywołał środowy trening reprezentacji prowadzonej przez Erika Harmena. Po porażce w gierce zespołowej polegającej na odbijaniu piłki między graczami w ten sposób, by nie upadła na ziemię, rezerwowy bramkarz - Johana Wilanda, jako przegrany stał się żywą tarczą, a bardziej... jego pośladki. Choć była to tylko forma zabawy, to jednak padają nawet oskarżenia o... znęcanie się piłkarzy nad zmiennikiem Issaksona.
- Niedorzeczne jest mówienie o jakimkolwiek znęcaniu się, to była tylko odrobina zabawy, nic ponadto - powiedział pomocnik kadry, Pontus Wernbloom, z kolei Martin Olsson dodaje
- To tylko zabawa, robimy tak od 12 roku życia. Jak przyznają pozostawili zawodnicy są to tylko rozrywki, które dodają trochę humor do treningu, poprawiając atmosferę w drużynie, nie czyniąc go "reżimowym".
- Oni są bohaterami dla tysięcy chłopców i dziewcząt w całej
Szwecji i nie powinni wysyłać im sygnału, że takie zachowania są OK. Wiem, że istnieje mnóstwo tego typu "gier", ale niektóre dzieci mogą być w ten sposób poniżane - komentuje całe wydarzenie Lars Arrhenius, sekretarz generalny antymobbignowej organizacji "Friends". Swoje zdanie wyraził także premier, mówiąc
- Ludzie, wobec których mamy pewne oczekiwania powinni być tego świadomi, i zachowywać się stosownie.