2013.07.04// P. Rączka
Jerzy Janowicz po tym jak wygrał 7:5, 6:4, 6:4 z Łukaszem Kubotem, po raz pierwszy w karierze awansował do półfinału Wielkiego Szlema. "Jerzyk" nie ukrywa, że wynik jaki osiągnął jest większy od tego w Paryżu, gdzie zagrał w finale. Teraz rywalem tenisisty z Łodzi będzie wicelider rankingu ATP World Tour, ubiegłoroczny finalista Wimbledonu i mistrz olimpijski igrzysk w Londynie – czyli Andy Murray. Polak ma świadomość, że poprzeczka została zawieszona teraz bardzo wysoko, ale nie ma zamiaru składać broni.
- Moje emocje są rzeczą, nad którą nie da się panować czy kontrolować. Nie potrafię powiedzieć, jak długo trwają po takim meczu i kiedy to przechodzi. Tak się po prostu dzieje i nie zamierzam z tym walczyć, a koszulkę Łukasza będę trzymał na pamiątkę, bo to był ważny dzień dla polskiego tenisa. Jestem chyba najszczęśliwszym człowiekiem na świecie. Nie za często bywa się w półfinale Wielkiego Szlema. Dlatego chcę się na razie nacieszyć tym półfinałem, zanim zacznę o tym wszystkim na spokojnie myśleć, jak już emocje opadną. Nie chcę jeszcze gdybać, co będzie w półfinale, na to będzie czas w czwartek, kiedy usiądę z trenerem i będziemy się zastanawiać, co i jak. Teraz jestem szczęśliwy i liczę, że rozegram tu jeszcze dwa mecze - powiedział Janowicz.