2010.10.16// J. Knop
Krzysztof Szot (12-0, 3 KO) stoczył pojedynek z Felixem Lorą (12-6-4, 6 KO). Gala odbyła się w Legionowie i cieszyła się zainteresowaniem wielu sympatyków pięściarstwa. Organizatorem starcia był Tomasz Babiloński. Walka zapowiadała się tym bardziej ciekawie, gdyż przed czterema miesiącami w Łodzi Lora pokonał Krzysztofa Cieślaka. Dla popularnego „Skorpiona” była to pierwsza porażka w karierze.
Krzysztof Szot
Krzysztof Szot
Krzysztof Szot
Pierwsza i druga runda upłynęły pod znakiem dominacji Krzysztofa Szota, który już w pierwszej rundzie mógł zakończyć pojedynek na swoją korzyść. Po ostrej wymianie ciosów Polak znalazł wolną przestrzeń w gardzie rywala i piekielnie mocno uderzył. Zawodnik rodem z Dominikany zachwiał się i zamroczony padł na deski. Wrócił jednak do walki. W drugiej rundzie mogliśmy podziwiać podobny obraz. Felix Lora starał się atakować i wyprowadzać masę ciosów, a Szot perfekcyjnie te ataki neutralizował.
Felix Lora
Felix Lora
Felix Lora
W trzeciej i czwartej rundzie oglądaliśmy próbę przejęcia inicjatywy przez zawodnika rodem z Dominikany. Mimo wielu wyprowadzonych ciosów Lora w dalszym ciągu nie zdobywał upragnionej przewagi. Krzysztof Szot świetnie unikał ciosów przeciwnika, a dodatkowo perfekcyjnie kontrował. Polak był niezwykle czujny i bardzo dobrze wypełniał założenia taktyczne jakie przyjął przed wyjściem na ring.
W piątej i szóstej rundzie mogliśmy zaobserwować kryzys Krzysztofa Szota. Polski pięściarz nie był już tak dynamiczny jak w poprzednich rundach. Lora zaczął uzyskiwać przewagę i coraz częściej jego lewe proste docierały do twarzy Szota, który miał wyraźne problemy z prawidłowym trzymaniem gardy. Dodatkowo Felix Lora bombardował głowę Polaka ciosami w półdystansie.
Dwie ostatnie rundy to istna walka na wyniszczenie prowadzona przez obu zawodników. Mimo pojawiającego się zmęczenia każdy z pięściarzy chciał udowodnić swoją wyższość. Większą aktywnością wykazywał się Felix Lora, który wyprowadzał większą ilość celnych ciosów. Krzysztof Szot zaś, w dalszym ciągu skupiał się na kontrowaniu rywala. Ostatecznie żaden z nich nie zdołał zakończyć walki przed czasem. Konieczna była więc decyzja sędziów. Ci zaś, nie byli w stanie wskazać zwycięzcy pojedynku i walka zakończyła się remisem.