2012.02.16// P. Rączka
Piłkarze Legii Warszawa zremisowali 2:2 ze Sportingiem Lizbona w meczu 1/16 Ligi Europejskiej. Po spotkaniu pozostał duży niedosyt, gdyż gospodarze prezentowali się znacznie lepiej od rywala i powinni mieć przynajmniej dwubramkową przewagę przed rewanżem. Goście praktycznie przez 90 minut gry, nie stworzyli sobie więcej niż dwóch dogodnych sytuacji do strzelenia gola.
Przez pierwszy kwadrans gry częściej przy piłce utrzymywał się Sporting, jednak nic nie wynikało z ich posiadania piłki. Po upływie tego czasu do głosu doszli podopieczni Macieja Skorży, którzy byli bardzej aktywni w ofensywie. Doskonałą okazje zmarnował w 24. minucie Łukasz Żyro, który w sytuacji sam na sam trafił w bramkarza gości.
W 37. minucie Rui Patricio nie miał już nic do powiedzenia. Piłkę z rzutu wolnego wrzucał Maciej Rybus, a po małym zamieszaniu wylądowała ona pod nogami Jakuba Wawrzyniaka, który trafiając do siatki, skierował futbolówkę pod nogami dwóch graczy z Portugalii. Legia zasłużenie prowadziła po pierwszej połowie.
Gospodarze zaczęli mocno drugą część gry, a rywale ciągle męczyli z wyprowadzeniem piłki. W 48. minucie Ljuboja - podobnie jak Żyro - przegrał pojedynek sam na sam z Patricio. Sytuacja ta zemściła się dość szybko, bo po upływie godziny Sporting choć nie mógł przedostać się pod pole karne Legii, to jednak gracze z Łazienkowskiej zapomnieli, że jest coś takiego jak rzut wolny i wtedy również trzeba kryć. Piłkę dośrodkował Fernandez, a Carrico bez trudu umieścił ją w siatce.
Zdobywcy Pucharu Polski byli w lekkim szoku po stracie gola, lecz dość szybko się ogarnęli. Po kilku próbach w końcu udało się ponownie wyjść na prowadzenie, za sprawą prostopadłego podania Żyry do Wolskiego i dograniu piłki do niepilnowanego Janusza Gola, który umieścił piłkę w pustej bramce.
Gdy wydawało się, że Legia wyjdzie z tego starcia zwycięsko, to na dwie minuty przed końcem meczu Andre Santos popisał się znakomitym strzałem z rogu pola karnego. W końcówce gracze z Lizbony mogli jeszcze "sensacyjnie" wygrać, lecz na szczęście skończyło się na 2:2.