Piłka nożna: Polska szczęśliwie remisuje z Koreą Płd.

Podopieczni Franciszka Smudy zremisowali 2:2 w towarzyskim spotkaniu rozgrywanym w Seulu, z reprezentacja Korei Płd. Bramki dla naszej reprezentacji zdobyli dwaj zawodnicy mistrza Niemiec – Robert Lewandowski i Kuba Błaszczykowski. Prawoskrzydłowy pomocnik grający w Borussii Dortmund, był dziś zdecydowanie najlepszym zawodnikiem na boisku i tylko dzięki jego dobrej grze udało się Polakom uzyskać w miarę korzystny rezultat. Biało-Czerwoni nie zachwycili swoją grą - grali wolno, szablonowo i bez żadnego większego elementu zaskoczenia. Pierwsza połowa nie mogła zachwycić niczym wielkim prawdziwego konesera piłki nożnej. Patrząc na nią można było odnieść wrażenie, że ogląda się mecz z niższych rozgrywek ligi polskiej. Koreańczycy grali pressingiem, a Polacy skupiali się na dokładnym rozgrywaniu piłki, nie forsując zbytnio tempa spotkania. W 24. minucie meczu gospodarze mogli wyjść na prowadzenie, jednak obrońcy na raty blokowali groźne strzały rywali. Po upływie pół godziny gry na prowadzenie wyszli Biało-Czerwoni. Błaszczykowski oddał mocny strzał zza pola karnego trafiając w poprzeczkę, a skutecznie dobijał piłkę Lewandowski. Po tej bramce Koreańczycy zrezygnowali z pressingu, a na boisku toczyła się głównie "kopanina". Drugą połowę gospodarze zaczęli od mocnych ataków na bramkę Łukasza Fabiańskiego. Raz ratował nas bramkarz Arsenalu, a raz nieskuteczność rywali. Szczęścia zabrakło jednak w 66. minucie, gdyż po fatalnych błędach w naszej obronie, piłkę ostatecznie w siatce umieścił Park Chu-young. Nie minęły trzy minuty, a Korea mogła już prowadzić nawet 3:1 – na szczęście tak się nie stało. Polacy zupełnie pogubili się na boisku i nie potrafili zatrzymać rywali. Grę Polaków próbował szarpnąć Błaszczykowski, lecz jednak sam nic nie mógł zdziałać - jak mogło się na ten moment wydwać. W 77 . minucie Korea wyprowadziła "zabójczą" kontrę i wyszła na prowadzenie. Tylko ambitna gra naszego kapitana sprawiła, że sam wywalczył piłkę i sześć minut później zdobył bramkę na 2:2.