Polska przegrywa z Francją - Jodłowiec trafia do własnej bramki

Po ostatnim zwycięstwie 2:1 nad Argentyną, piłkarze reprezentacji Polski wyszli dodatkowo zmotywowani faktem, iż tamto zwycięstwo zostało w mediach potraktowane z przymrożeniem oka. Mając do udowodnienia swoją dobrą formę podopieczni Franciszka Smudy od początku spotkania prezentowali się bardzo dobrze. Pierwsza połowa była bardzo wyrównana. Jako pierwsi groźną sytuacji stworzyli Francuzi, jednak po strzele głową piłkę na rzut rożny sparował Wojciech Szczęsny. Przy lekkiej mżawce i głośnym dopingu do głosu zaczęli pomału dochodzić Biało-Czerwoni. Akcje prawą stroną jednak kończyły się niedokładnymi dośrodkowaniami. W 12. minucie tracimy jednak bramkę po samobójczej trafieniu. Zza pola karnego mocny strzał oddał N`Zogboia, niefortunnie wybijał ją Jodłowiec, który szczupakiem wpakował ją do własnej bramki.
Polacy mogli szybko odpowiedzieć jednak Piszczek niedokładnie zagrywał piłkę do Roberta Lewandowskiego. W 21. minucie kolejna groźna akcja, tym razem z lewej strony Adrian Mierzejewski wychodzi na dogodną pozycję, podaje mocną piłkę w światło bramki jednak dobrze ustawiony Kabul wyjaśnia całą sytuacje. W dalszej części gry walka toczyła się głównie w środku pola. W obu drużynach brakowało ostatniego podania, co było głównie zasługą dobre gry obronnej. Pod koniec I połowy mogło dojść do wyrównania, jednak strzały Mierzejewskiego i Lewandowskiego nie znalazły drogi do bramki. O tym, że nie można chwalić dnia przed zachodem słońca pokazała druga połowa. Francuzi wcale nie grali rewelacyjnie, grali tak jak w pierwszej połowie, jednak to Polacy opadli z sił. Piłkarze narzekają, że nie mogą się zgrywać, jednak patrząc na ich brak kondycji zmiany powinny być przeprowadzane znacznie szybciej, niż pod koniec meczu. Do 70. minuty reprezentanci Polski byli jak dzieci we mgle, mieli problemy z dłuższym utrzymaniem piłki oraz wyprowadzeniem groźnej kontry. Dzięki znakomitej postawie Wojtka Szczęsnego możemy cieszyć się z tego, że nie wpadło do naszej bramki więcej goli. W 72. minucie dobrą okazję na wyrównanie miał najlepszy zawodnik zakończonego sezonu w Ekstraklasie, jednak jego strzał został wybity przez obrońcę. Chwilę później mocny strzał zza pola karnego oddał tym razem Lewandowski, jednak bramkarz pewnie interweniował. Na odpowiedź Francuzów nie trzeba było czekać długo. Maluda znakomicie wypuścił prostopadłym podaniem swojego napastnika, a ten w sytuacji sam na sam przegrał pojedynek z Wojciechem Szczęsnym. Polakom w końcówce spotkania brakowało już pomysłu na grę, a zwłaszcza sił aby przeprowadzać akcję, przez co kilka szans na podwyższenie wyniku mieli jeszcze Trójkolorowi.