2012.04.17// P. Rączka
W meczu 34. kolejki Premier League piłkarze Arsenalu Londyn niespodziewanie przegrali na Emirates Stadium 1:2 z Wigan Athletic. Goście którzy bronią się przed spadkiem, prowadzili różnicą dwóch goli już po ośmiu minutach gry. Pierwszą bramkę strzelił Franco Di Santo, który urwał się obrońcą i pewnie pokonał bezradnego Wojciecha Szczęsnego. Kanonierzy chcieli szybko odpowiedzieć, jednak po chwili to znów Wigan zdobyło gola, a tym razem do siatki trafił Jordi Gomez.
Gospodarze strzelili bramkę kontaktową w 21. minucie - piłkę na głowę Thomasa Vermaelena zagrywał Rosicky, a belgijski obrońca pewnie pokonał bramkarza rywali. W dalszej części gry Arsenal miał lekką przewagę, jednak akcje graczy w czerwonych koszulach były rozbijane przez obrońców, bądź gdy trzeba było znakomicie interweniował Aly Al-Habsi.
- Sami sobie utrudniliśmy ten mecz, ponieważ po całkiem niezłym początku straciliśmy w fatalny sposób dwie bramki. Co więcej, druga bramka padła, kiedy byliśmy w osłabieniu. Zbyt dużo czasu zajęło nam przeprowadzenie zmiany, to było doprawdy nieprawdopodobne. Straciliśmy pierwszą bramkę, kiedy Arteta był poza grą, a my nie mogliśmy od razu wstawić zmiennika. Zostaliśmy za to szybko skarceni i straciliśmy drugiego gola. Od tamtej pory mieliśmy pod górkę - powiedział po meczu Arsen Wenger.