2012.01.03// P. Rączka
Piłkarze Fulham pokonali 2:1 Arsenal na Craven Cottage w derbach Londynu. Kanonierzy choć byli zdecydowanym faworytem spotkania, to jednak musieli schodzić z murawy jako przegrani. Od pierwszego gwizdka arbitra, lepiej prezentowali się goście, którzy stwarzali sobie więcej okazji. Zdołali udokumentować to w 21. minucie, kiedy to Laurent Kościelny najwyżej wyskoczył w polu karnym i strzałem głową zdobył pierwszą bramkę w tym meczu. Wynik do przerwy powinien być wyższy, lecz kibice w tej części gry więcej goli już nie oglądali.
W drugiej połowie na murawie rządzili głównie gospodarze. Podopiecznym Arsena Wengera szczęście sprzyjało do 85. minuty, kiedy to po rzucie rożnym wyrównał Sidwell. Chwilę wcześniej drugą żółtą kartkę otrzymał Djourou i Arsenal musiał zacząć grać w dziesiątkę. Gdy wydawało się, że debry zakończą się podziałem punktów, w ostatniej akcji meczu Bobby Zamory strzelił zwycięską bramkę dla Fulham.
- Stawka tego meczu była za duża, musieliśmy dać z siebie absolutnie wszystko, by być pewnym zwycięstwa. Jesteśmy winni, ponieważ daliśmy sobie wbić dwa gole. Wydaje mi się, że straciliśmy je w głupi sposób, nie wykorzystaliśmy także dogodnych sytuacji. Sędzia ani razu nie podjął dobrej decyzji w naszą stronę. Nie możemy niestety tego zmienić i musimy to przeżyć. - powiedział po meczu rozczarowany szkoleniowiec Arsenalu.