2011.08.26// P. Rączka
Triumfatorzy Ligi Mistrzów oraz Ligi Europejskiej poprzedniego sezonu, spotkali się w Monako, aby rozegrać mecz o Superpuchar Europy i tym samym oficjalnie zainaugurować nowy sezon na starym kontynencie. Choć liga hiszpańska zaczyna się dopiero w ten weekend, a liga portugalska rozegrała dopiero dwie kolejki, to zarówno FC Barcelona jak i FC Porto zdążyły zdobyć już pierwsze trofeum w tym sezonie – Superpuchar swojego kraju. Kolejnego miejsca w klubowej gablocie muszą szukać jednak Katalończycy.
Lepiej spotkanie zaczęły Smoki, które przez około dwadzieścia minut stwarzały groźniejsze sytuacje. Kilka dobrych okazji miał Hulk, jednak nie potrafił skierować w decydującym momencie piłki do siatki. Mistrzowie Hiszpanii z minuty na minutę zaczęli grać taką piłkę, z jakiej ich wszyscy znają – długie utrzymywanie się przy piłce i wymiana kilkudziesięciu podać w jednej akcji. Taki obrót sprawy – co oczywiste – sprawił, iż tym samym FC Barcelona zaczęła stwarzać okazje do zdobycia bramki. Dobrze grająca w obronie drużyna FC Porto, skutecznie przerywała ataki Iniesty i spółki, jednak w 39. minucie Guarin popełnił fatalny błąd zagrywając piłkę do tyłu wprost pod nogi Messiego, który bez trudu pokonał Heltona wyprowadzając swój zespół na prowadzenie.
Mistrzowie Portugalii podobnie jak w pierwszej połowie, tak i w drugiej zaczęli mocniej. W 52. minucie Moutinho próbował zaskoczyć Valdesa, lecz piłka otarła się jeszcze o nogę Abidala i przeszła obok bramki. Po upływie godziny, gra głównie toczyła się w środku pola. W 66. minucie Messi po podaniu Iniesty zdobył kolejną bramkę... jednak nie została ona uznana, gdyż piłkarz znajdował się na pozycji spalonej. Siedem minut później bramkarz Barcelony popełnił fatalny błąd wychodząc niepotrzebnie z bramki, lecz Abidal skutecznie asekurował swojego kolegę w tej sytuacji.
W 79. minucie Abidal ewidentnie faulował we własnym polu karnym Guarina, jednakże sędzia nie wskazał na jedenasty metr. Na cztery minuty przed końcem z boiska wyleciał Rolando, co w zasadzie przypieczętowało porażkę Porto. Gwoździa do trumny wbił dwie minuty później Fabregas, podwyższając wynik spotkania po fenomenalnym podaniu od Messiego. Sfrustrowani gracze z Portugalii kończyli mecz w dziewiątkę, bowiem Guarin z premedytacją faulował Mascherano.