Sport   »   Aktualności   »   Trenuję od 5 do 8 godzin dziennie - wywiad z Adamem Stefanowem, czołowym polskim snookerzystą

Aktualności

rss

Trenuję od 5 do 8 godzin dziennie - wywiad z Adamem Stefanowem, czołowym polskim snookerzystą

2014.05.23//  M. Mikołajczyk
Maciej Mikołajczyk, Sport.Banzaj.pl: Przeglądając niedawno na portalu aukcyjnym oferty sprzedaży profesjonalnego stołu do snookera, natknąłem się na astronomiczne ceny. Najtańsze zamówienie w miarę porządnego stołu oscyluje w okolicach dziewięciu tysięcy złotych, ale przeważnie firmy proponują sumę nawet dwa razy większą. Czemu stół o zielonym suknie to tak drogi wydatek? Z czego zazwyczaj wykonuje się ten produkt?
Adam Stefanow
Adam Stefanow
Adam Stefanow

Adam Stefanow, snookerzysta: Stół wykonywany jest z bardzo dobrej jakości drewna, mahoniu, z kolei jego nogi są dębowe. Składa się on z pięciu lub zależy od marki stołu sześciu płyt wykonanych z łupku włoskiego. Do tego dochodzi cały sprzęt. Bile, kije i sukno 100% wełny wpływają na taką sumę. Wszystko jest wykonane z materiałów o naprawdę doskonałej jakości.

Ile czasu zajmują Ci treningi i jak przeważnie wyglądają? Ile godzin dziennie spędzasz średnio przy snookerowym stole?

- Treningi zajmują mi od 5 do 7-8 godzin dziennie w zależności od tego, czy z kimś gram, czy trenuję samemu. Kiedy ćwiczę indywidualnie, to maksymalnie zajmuje mi to 6 godzin. Jeżeli gram z kimś, to, jak wspominałem trenuję wtedy do 8 godzin dziennie. Przygotowuję się poprzez ćwiczenia na kontrolę białej bili, budowanie brejków, grę taktyczną na odstawne. Szlifuję wszystkie elementy gry w snookera. W najbliższym czasie przenoszę się z Llanelli do Sheffield. Ostatnie pół roku grałem z moim kolegą, Jamiem Clarkiem i mieszkałem w Walii. W moim nowym miejscu zamieszkania będę miał możliwość gry z najlepszymi zawodnikami na świecie. Znajdującą się tam akademia jest niezwykle popularna i cieszy się prestiżem, bo przychodzi do niej wielu znakomitych snookerzystów, w tym sam Ronnie O’Sullivan.

W tym tygodniu dzielnie walczyłeś o awans do grona zawodowców podczas tzw. turnieju Q School 2. Wygrałeś kilka spotkań i poległeś dopiero w boju o ćwierćfinał. Jak oceniasz swój występ w tych zawodach?

- Nie grałem źle, ale także nie grałem tak, jak potrafię najlepiej. Zdecydowanie brakowało mi ogrania na tych stołach. Były to nowe sukna , stoły marki Star. Sukno było tak szybkie, że bardzo ciężko było mi kontrolować na nim białą bilę.

Jak oceniasz na tę chwilę kondycję polskiego snookera? Patrząc na nazwiska uczestników czwartej rundy Q School 2, to oprócz Ciebie i Kacpra Filipiaka Europę w tej fazie rywalizacji reprezentowali w zasadzie jedynie zawodnicy z Walii, Anglii, czy Irlandii, w skrócie z Wysp Brytyjskich.

- Snooker w Polsce stoi na bardzo wysokim poziomie. Jeżeli chodzi o wspomniany Q School, to wygląda to tak, iż najlepiej w tych turniejach radzą sobie snookerzyści z Wielkiej Brytanii oraz Azji. Na Starym Kontynencie jesteśmy znaczącą siłą. Oprócz Wysp Brytyjskich, to w Europie tak naprawdę liczą się tylko takie państwa, jak Malta, Niemcy, Belgia i właśnie Polska. Jakby tego było mało, Mateusz Baranowski zdobył niedawno brązowy medal mistrzostw świata do lat 21. Jest to niewątpliwie ogromny sukces dla naszego kraju. Osobiście nie byłem zdziwiony, że doszedł on na tej imprezie aż do półfinału. Mateusz trafił w Zjednoczonych Emiratach Arabskich z dobrą formą i pokazał tam na co go stać.

Czy snooker jest popularnym sportem? Jak zachęciłbyś młodych ludzi do pójścia w twoje ślady i rozpoczęcia swojej przygody z tą odmianą bilarda?

- Jeżeli chodzi o promocję snookera na świecie, to dyscyplina ta z każdym rokiem bardzo zyskuje na popularności i mocno się rozwija. Przykładowo finał Mastersa pomiędzy Dingiem Junhuiem, a Marco Fu oglądało w sumie aż 150 milionów widzów. Z kolei oglądalność wydarzeń w Crucible za pośrednictwem polskiego Eurosportu w porównaniu z zeszłym rokiem wzrosła o 25 procent. Oznacza to, że ludzi po prostu interesuje ten sport. Nie przekłada się to jednak na nagrody dla zawodników. Jeżeli chodzi o dobre pieniądze, to są one tylko dla graczy na poziomie zawodowym. Amatorzy nie zarabiają w tym sporcie kokosów.

Kibice snookera dzielą się na tych, którzy uwielbiają oglądać szybkie budowanie wysokich brejków, ale są też i tacy, co uważają grę taktyczną i chowanie wyznaczonej bili w celu wymuszenia na przeciwniku popełnienie faulu za sól tej dyscypliny sportu. Jesteś bardziej typem dynamicznego Ronnie’go Sullivana, czy cierpliwego Petera Ebdona?


- Myślę, że jestem taki pośrodku. Nie zawsze gra się układa tak, że można w kółko budować brejki. Trzeba tez umieć grać taktycznie i bezpiecznie. Snooker składa się z wielu elementów. Jednym z nich jest wbijanie, które ludzie kochają, ale nie zawsze przynosi wygraną. Na potwierdzenie tych słów można przytoczyć tegoroczny finał MŚ, kiedy Mark Selby po 15 partiach z „Osą” mógł pochwalić się brejkiem w wysokości zaledwie 35 punktów.

W telewizji budowanie brejków i wbijanie bil do łuz wygląda na łatwe i przyjemne, w rzeczywistości jest to piekielnie trudne. Jak wyglądały twoje początki przy snookerowym stole? Po jakim czasie zaliczyłeś swoją pierwszą „50” w jednym podejściu?

- Zgadza się. W telewizji wszystko wygląda łatwo, ale ludzie, których pokazują na ekranach Eurosportu, to przeważnie weterani, trenujący po 15-25 lat. Snooker to trudna gra, bardzo specyficzna, jeżeli chodzi o aspekty techniczne, jak i mentalne. Kiedy się mylisz, siadasz i czekasz na swoją szansę, a ta może nadejść dopiero w następnej partii. To nie piłka nożna – tu nie możesz gonić przeciwnika po błędzie, bo po prostu patrzysz jak ktoś wykorzystuje twój błąd. Nie pamiętam dokładnie, po jakim czasie udało mi się wbić swoją pierwszą „50”, ale sądzę, że miało to miejsce po rocznym treningu.

Czy zgadzasz się ze stwierdzeniem, że wiek w snookerze nie odgrywa żadnej roli?

- Zależy jak na to patrzeć. Wiek według mnie ma znaczenie, ponieważ im wcześniej zaczniesz trenować, tym lepiej. Kiedy gra się od najmłodszych lat, to łatwiej się przysposabia pewne aspekty gry. Snooker jest grą, w którą można grać z powodzeniem nawet do 50 roku życia, jeżeli pozwoli na to kręgosłup. Trzeba pamiętać, że pozycja, w której znajdujemy się przez 6-7 godzin dziennie jest taka sama i mocno obciąża nasz kręgosłup i aby to zrównoważyć zalecane jest bieganie albo pływanie na basenie.

Jakie cele stawia sobie Adam Stefanow na nowy snookerowy sezon?


- Postaram się o zajęcie jak najwyższej lokaty podczas mistrzostw Europy do lat 21. Poza tym pragnę przyłożyć się do występów w turniejach PTC i za rok w zawodach z serii Q School, w której ponownie walczyć będę o miejsce w Main Tourze. Wiem, że stać mnie na zapewnienie sobie kwalifikacji i będę do tego dążył.

Czego życzyć Ci na koniec naszej rozmowy?

- Przede wszystkim zdrowia.

Adam Stefanow urodził się 22 marca 1994 roku i jest obecnie jednym z czołowych polskich snookerzystów. Wychowanek Marcina Nitschke ma w swoim dorobku wiele medali z mistrzostw kraju, ale również na arenie międzynarodowej notował już wartościowe rezultaty. „Stefan” w 2011 roku zdobył brąz mistrzostw Europy do lat 18, a podczas pokazowych spotkań ogrywał Shauna Murphy’ego oraz Marka Davisa. Nasz reprezentant zaliczył też świetny występ podczas mistrzostw świata amatorów do lat 20, które w 2012 roku zakończył w Chinach na dziewiątym miejscu.
Nowy film z video.banzaj.pl więcej »
FIS Alpine 2019/2020 - włoskie narciarki w akcji

Źródło: inf. własna


Wpisz kod


Aby komentować pod stałym nickiem - lub zarejestruj.
Komentarze do:
Trenuję od 5 do 8 godzin dziennie - wywiad z Adamem Stefanowem, czołowym polskim snookerzystą

Newsletter

Newsletter

W dziale Biznes, Finanse, Prawo

  • Pozycjonowanie sklepów internetowych to proces, który wymaga długofalowych działań i odpowiedniej...

W dziale Lifestyle

W dziale Gry

W dziale Kultura

W dziale High-Tech

W dziale Extreme

W dziale Motoryzacja

  • Rumunia, to piękny kraj, o niepowtarzalnej atmosferze, do którego nie dotarła jeszczemasowa...


Do góry  //  Sport   »   Aktualności   »   Trenuję od 5 do 8 godzin dziennie - wywiad z Adamem Stefanowem, czołowym polskim snookerzystą