2012.06.03// P. Rączka
- Trener mówił swoje, a ja podszedłem do tego na zasadzie "dobra, pierd...ę go i tak i tak - mówił po wczorajszej walce Artur Szpilka, który pomimo wygranej nie był zadowolony ze swojego występu, w którym pokonał starszego od siebie Argentyńczyka. Polak cztery razy położył rywala na deski w walce wieczoru na gali Wojak Boxing Night w Bydgoszczy.
- Znowu wyszło to źle. Tak właśnie jest, gdy lekceważę rywala. Nie chciałem go lekceważyć, ale jak widziałem jego wolny styl, to się nie dało. Męczyłem się z nim, bo się źle nastawiłem. Myślałem, że jednym ciosem urwę mu głowę. Momentami już wydawało mi się, że go trafię, ale uderzałem na siłę i brakował celnych ciosów. Trzeba przyjąć na klatę trochę pokory i znów zapieprzać na treningach - powiedział Szpilka po walce.
Z postawy swojego zawodnika nie był zadowolony trener Fiodor Łapin, który w trakcie przerw mówił do niego "Co ty jesteś, dziecko?".
- To jest w tym wszystkim najgorsze. Zawiodłem trenera, któremu bardzo przecież ufam. To z tego powodu jestem na siebie najbardziej zły. Biłem się, zamiast boksować. Moje ciosy teoretycznie wchodziły, ale - poza jednym przypadkiem - nie trafiałem na brodę tylko gdzieś tam w głowę. Wyprowadzałem za bardzo okrężne ciosy, chciałem go ubić sierpowymi. Znowu zła walka - ocenił pięściarz.
- Nie robi to na mnie wrażenia wygrana. To taki mały kroczek w karierze. Cieszyć będę się dopiero, gdy będę mistrzem świata wagi ciężkiej, tam gdzie jest Kliczko. Ale, jak pokazała sobotnia walka, do tego jeszcze długa droga - podsumował "Szpila".