2010.08.04// M. Kusiakiewicz
Lech Poznań przegrał w kiepskim i stylu ze Spartą Praga 0:1 w rewanżowym meczu III rundy eliminacji Ligi Mistrzów. Jedyne na co było stać podopiecznych Jacka Zielińskiego, to sytuacja z 4 minuty, kiedy piłka trafiła w słupek i gol samobójczy był naprawdę blisko.
Reszta meczu to kopanina. Kolejorz ocknął się na końcowe 15 minut pierwszej połowy, ale chyba tylko po to żeby w szatni sie przespać. Bo to właśnie po przerwie - w 49 minucie - po faulu Bosackiego w polu karnym, sędzia podyktował jedenastkę. "Wapno" na bramkę zamienił Kladrubsky. W tym momencie Lech aby awansować do kolejnej IV rundy - musiał strzelić 3 bramki. Może byłoby to realne gdyby był to Lech z zeszłego sezonu. Ale niestety obecna drużyna nie prezentuje sobą żadnego poziomu.
Koniec marzeń o Lidze Mistrzów
Końcówka meczu to ostre faule i 3 czerwone kartki - 2 dla graczy Sparty i jedna dla Lecha. Pechowo ta jedyna kartkę dostał Bosacki. Naprawdę powinien dostać ją Peszko, któremu też do formy bardzo daleko.
Tak oto wraz z końcowym gwizdkiem arbitra, odeszły w siną dal marzenia o Lidze Mistrzów. W zasadzie nie ma sie co dziwić. Nasze drużyny rok w rok dostają baty i coraz trudniej jest im wygrywać pojedynki nawet z futbolowym zaściankiem Europy.
Może wreszcie ktoś z PZPN i zarządu Ekstraklasy zauważy fakt, że w chwili rozpoczęcia eliminacji do europejskich pucharów, nasze drużyny są w fazie przygotowań do mających sie zacząć rozgrywek ligowych. W rezultacie na prawdziwe mecze z najlepszymi klubami Europy - mam tu na myśli Ligę Mistrzów - czekamy od 1996 roku. I poczekamy kolejny rok.