2012.03.31// P. Rączka
Bezbramkowym remisem zakończyło się hitowe spotkanie 24. kolejki T-Mobile Ekstraklasy, w którym Wisła Kraków podejmowała Legię Warszawa. Sam mecz okazał się bardzo bezbarwny - piłkarze obu drużyn mieli spore problemy z wypracowaniem sobie sytuacji strzeleckich, a sędziowie popełnili kilka istotnych błędów, które zespuły obraz gry. Goście już w 5. minucie powinni wyjść na prowadzenie, lecz Rafał Wolski nie trafił do siatki w pojedynku sam na sam z Pareiko.
Młody piłkarz ze stolicy wychodząc na czystą pozycję znajdował się na spalonym. Drugim błędem arbitrów było to, że nie podyktowali oni rzutu karnego, gdyż bramkarz Wisły faulował rywala. Biała Gwiazda najlepszą okazje na strzelenie gola miał w 20. minucie, jednak Osman Chavez nie trafił z kilku metrów strzałem głową do bramki. W tej części gry okazje marnowali głównie goście - Nacho Novo efektownie próbował uderzenia z przewrotki, a Miroslav Radović stając oko w oko z Pareiko... strzelił w bramkarza.
Po zmianie stron zmieniło się tylko tyle, że było bardziej "czerwono" - i nie chodzi tu tylko o stroje gospodarzy. Po pięciu minutach gry drugą żółtą kartkę zobaczył Janusz Gol i Legia musiała grać w osłabieniu. Wisła nie potrafiła wykorzystać jednak tej "zaliczki". Nie wiele lepiej grała także, gdy z boiska został wyrzucony kolejny piłkarz lidera T-Mobile Ekstraklasy - Artur Jędrzejczyk.
Podopieczni Michała Probierza mając w przewadze dwóch graczy, ciągle mieli problemy nawet z wypracowaniem sobie klarownej sytuacji. Po ostatnim gwizdku kibice z Reymonta słusznie zostali wygwizdani, bowiem nie pokazali w tym meczu zupełnie nic. Śmiało można stwierdzić, że goście mogli już na stracie wyjść w dziewiątkę.
W meczu otwierającym tę kolejkę zmagań, piłkarze GKS-u Bełchatów przegrali na własnym stadionie 1:3 z Lechią Gdańsk. Była to pierwsza wygrana Pawła Janasa w roli szkoleniowca drużyny z północy Polski. Goście na prowadzenie wyprowadził Abdou Razack Traore, który wykorzystał błąd Łukasza Sapeli. Zaraz na początku drugiej połowy prowadzenie podwyższył Sebastian Madera. Gospodarze, którzy nie przegrali na własnym stadionie od pół roku, strzelili gola kontaktowego po upływie godziny gry, a do siatki trafił Marcin Żewłakow. Ostatniego gola w tym meczu strzelił na kwadrans przed końcem Piotr Grzelczak.